W trzech poprzednich sezonach pogoda nie sprzyjała organizatorom, zawodnikom i kibicom. Zawody były rozgrywane w anormalnych warunkach (1985), przerywane (1986), bądź przekładane na inny termin (1987). Tym razem, na szczęście, obyło się bez podobnych perturbacji, a prawdziwie wiosenna aura sprawiła, że na trybunach stadionu bydgoskiej Polonii, według relacji "Gazety Pomorskiej", zgromadził się komplet, 20 tysięcy widzów! Słoneczna pogoda pozwoliła doskonale przygotować tor i zawody były bardzo interesujące, a w końcowej punktacji panował ogromny ścisk. Warto zauważyć, że między 2 a 9 miejscem były zaledwie DWA punkty różnicy!!!
Na początku zawodów najwięcej emocji (nie tylko czysto sportowych) przyniósł wyścig II, do którego zawodnicy startowali aż czterokrotnie. Najpierw miała miejsce awaria maszyny startowej, która jeszcze najwyraźniej nie całkiem "ocknęła się" z zimowego snu. W drugim podejściu upadł Andrzej Huszcza wzięty w żużlowe "kleszcze" przez Ryszarda Dołomisiewicza i Piotra Śwista. Powtórka w pełnym składzie i... kolejny strajk maszyny startowej! Dopiero w czwartym podejściu udało się wyścig rozegrać, a pierwsze tego dnia zwycięstwo ku uciesze bydgoskich kibiców odniósł w nim popularny "Dołek".
Po 2 serii startów już tylko młody polonista miał na koncie komplet 6 punktów. Rywale nieoczenikanie punkty tracili (jak Eugeniusz Skupień i Wojciech Żabiałowicz w biegu VI, czy Sławomir Drabik w wyścigu VIII) bądź równie niespodziewanie zdobywali (jak Ryszard Franczyszyn, czy Janusz Stachyra w tych samych wyścigach). W kolejnych wyścigach niepokonany Dołomisiewicz powiększył przewagę nad rywalami do 2 punktów, ale niewiele brakowało by musiał uznać wyższość Drabika, który doskonale wystartował w wyścigu X i bydgoszczanin dopiero na dystansie zdołał wyprzedzić reprezentanta Włókniarza Częstochowa.
Pechowo dla Wojciecha Załuskiego i Grzegorza Śniegowskiego kończy się wyścig XIV. Załuski zbyt ostro atakuje reprezentanta Startu Gniezno, w wyniku czego sczepiają się oni motocyklami, a zawodnik Kolejarza Opole uderza w bandę i zostaje odwieziony do szpitala z podejrzeniem złamania przedramienia. Także dla gnieźnianina kolizja ta oznacza koniec startów w zawodach, gdyż jedyny motocykl jakim dysponował nie nadaje się do dalszej jazdy. Kolejny wyścig kończy się pierwszą tego dnia porażką Dołomisiewicza, który mimo zaciekłych ataków nie daje rady wyprzedzić mądrze broniącego się Mirosława Korbela. Rybniczanin w tym momencie może bardzo żałować swojego spóźnienia na start do wyścigu VIII, gdyż okazuje się iż prawdopodobnie utracił wówczas szanse, by stanąć na podium całych zawodów. Bydgoszczanina z kolei, nawet mimo porażki, już tylko mały krok dzieli od triumfu w VII Kryterium Asów. W tym momencie ma już na swoim koncie 11 punktów i wyprzedza Skupienia, Stachyrę i Drabika, którzy wywalczyli dotychczas po 9 oczek. Na jakieś potknięcie tej czwórki liczą jeszcze także Świst i Żabiałowicz, którzy z 8 punktami ciągle mogą jeszcze myśleć o miejscu na podium. Wszystko wyjaśnić ma ostatnia seria startów.
Po wyścigu XVII znacznie zmalały szanse Śwista, który musiał uznać wyższość Marka Ziarnika. W ten jakże godny sposób, zwycięstwem w ostatnim regulaminowym starcie pierwszy triumfator Kryterium Asów pożegnał się na zawsze z udziałem w turnieju. W kolejnych edycjach zawodów już nie startował, gdyż po sezonie 1988 zakończył karierę żużlową. Bieg XVIII oznacza dla Żabiałowicza, który zajmuje w nim dopiero 3 miejsce, definitywny koniec marzeń o obronie trofeum. Z kolei Drabik po porażce z Franczyszynem w wyścigu XIX może być już niemal pewny, że nie wygra całych zawodów. Nadal jednak może zająć miejsce na podium. Pozostaje mu teraz trzymać kciuki za Dołomisiewicza, który w bezpośrednim starciu w biegu XX zmierzy się ze Skupieniem i Stachyrą. Bydgoszczanin nie zawodzi - popisuje się doskonałym startem i już po 1 łuku obejmuje zdecydowane prowadzenie, które bez problemów utrzymuje do mety zostając w ten sposób drugim reprezentatnem gospodarzy, którego nazwisko zostaje wpisane na listę zdobywców prestiżowego trofeum. Ostatnią niewiadomą pozostają miejsca na niższych stopniach podium, gdyż Drabik oraz Skupień zgromadzili po 11 punktów. Po bardzo interesującej walce i kilku "mijankach" ostatecznie górą jest reprezentant ROW'u Rybnik.
Na koniec zawodów rozegrany zostaje jeszcze wyścig dodatkowy na dystansie 6 okrążeń i z udziałem aż sześciu najlepszych zawodników. Stawką tego biegu jest... rower "Wagant" ufundowany przez bydgoską "Piecobudowę". Jego zdobywcą zostaje Korbel, który wyprzedza Ziarnika. Dopiero za nimi linię mety mijają zgodnie z kolejnością miejsc na podium Dołomisiewicz, Skupień i Drabik, a stawkę zamyka Franczyszyn.